środa, 25 lutego 2015

Prolog

Julie Collins

- Julie, opowiedz nam, jak dostałaś się do Studio On Beat?
- Moja historia jest dosyć dziwna. Moja starsza siostra bardzo chciała zapisać się do Studio, ale się bała przesłuchania, więc poprosiła, żebym poszła z nią. Po kilku godzinach jej marudzenia się zgodziłam. W sumie nawet mnie to nie interesowało. Może miałam jakiś talent, ale muzyka nie bardzo mnie interesowała. Na przesłuchaniu zaśpiewałam jedyną piosenkę którą znałam na pamięć i umiałam melodię. Nie było to jakoś bardzo efektowne. Jednak egzamin ze śpiewu zdałam, ponieważ moje wykonanie się spodobało, a nauczyciele stwierdzili, że mam to coś.
- A co zresztą egzaminów? Podobno nie lubisz grać na instrumentach i uważałaś, że ci to nie wychodzi.
- To prawda, z instrumentami od zawsze miałam problem. Szczerze to umiałam grać tylko na gitarze, reszta była dla mnie czarną magią. Wybrałam z miarę łatwy utwór więc mi się udało. Wtedy zaczęłam na poważnie uczyć się grać. Z czasem wychodziło mi lepiej. Ten egzamin był dla mnie najgorszy i najbardziej się stresowałam. A nawet nie zależało mi na tej szkole.
- A co z tańcem?
- Taniec od zawsze był moją wielką miłością. Już jako małe dziecko uczęszczałam na balet. Po jakimś czasie zainteresowały mnie inne style i już  trakcie egzaminów umiałam zatańczyć wiele rzeczy. Nawet układałam własne choreografie, wtedy nawet jedną z moich ulubionych zatańczyłam.
- Co na to sędziowie?
- Nie mogli uwierzyć, że to ja to ułożyłam. Byli wniebowzięci i z uśmiechem na ustach przyjęli mnie do szkoły, czego zupełnie się nie spodziewałam. Moja siostra była zawiedziona, bo nie dostała się do Studio. Jednak po jakimś czasie muzyka przestała ją interesować, wolała iść do jakiegoś dobrego liceum, bo stwierdziła, że to nauka jest najważniejsza.
- Jak ci się układało w Studio?
Na początku nie było kolorowo. Już pierwszego dnia podpadłam kilku osobom. Ale znalazłam prawdziwych przyjaciół i się ułożyło. Dotarło do mnie, że prawdziwa przyjaźń jest najważniejsza. Mimo wszystko. Co dałaby mi kariera, jeśli nie miałabym żadnego przyjaciela?
- Mówiąc o przyjaźniach, kogo uważałaś lub uważasz za prawdziwych przyjaciół?
- Tak naprawdę wszystkich. Każdy był przy mnie kiedy tego potrzebowałam. Wspierali mnie w trudnych momentach i bronili. Wszyscy są cudowni.
- Dziękuję za wywiad, musimy już kończyć. Miło było mi cię poznać.
- Mi również.
- Do zobaczenia.

Carmen Granne

- Carmen, opowiedz nam, jak dostałaś się do Studio On Beat?
- Bardzo dobrze to pamiętam. Był zimny, ponury i deszczowy dzień.Nie spodziewałam się, że ten dzień sprawi, że odkryję coś co sprawia mi radość. Kiedy wracałam z pracy, pracuję w kawiarence bo w moim domu nie jest za dobrze. Ale nie o tym mam mówić, no więc postanowiłam wrócić inną, krótszą drogą którą nigdy nie szłam.Akurat było tak, że na tej ulicy znajdowało się studio. Po za nauką, rysowaniem i pracą nie robiłam nic ciekawego. Postanowiłam, że spróbuję. Bo spróbować można prawda? Udało mi się zdać egzamin ze śpiewu. Kiedy dowiedziałam się, że zdałam bardzo się ucieszyłam.
- A co z resztą egzaminów? Umiesz grać na jakimś instrumencie? Jak ci poszło?
- Niestety i tu mnie macie. Nie potrafię grać na żadnym instrumencie. Bo nigdy nie myślałam o tym, aby uczyć się muzyki. Od razu powiedziałam o tym egzaminatorom. Powiedzieli mi, że jeśli zdam do Studia to będę mieć dodatkowe lekcje. Uczyć się będę gry na instrumentach. Bardzo się cieszę z tego powodu. Zawsze chciałam na czymś grać. 
- A co z tańcem?
- Kocham taniec od zawsze. Nie chodziłam na żadne lekcje czy coś w tym stylu. Ale wiem, że będę to robić. Zawsze tańczyłam w deszczu wyobrażałam sobie moje wymarzone życie. Niestety ono takie nie jest. Nie ukrywam tego zawsze byłam marzycielką. Jeśli chodzi o sam egzamin. To miałam ułożoną choreografię była bardzo stara. Ułożyłam ją około 4 lata temu. Zatańczyłam ją i tak mi się wydaje, że poszło dobrze.
- Co na to egzaminatorzy?
- Byli zdziwieni, że ułożyłam tą choreografię sama. Wygląda na to, że się im spodobała. Przyglądali mi się, ze zdumieniem. Byłam bardzo ale to bardzo szczęśliwa, jak przeczytałam na tablicy korkowej swoje Imię i Nazwisko. Wiedziałam w tedy, że dobrze postąpiłam podejmując się zdawania do Studia On Beat. 

Ana Morris


- Ana, opowiedz nam, jak dostałaś się do Studio On Beat?
- Pamiętam ten dzień bardzo dobrze i podejrzewam, że nie prędko go zapomnę.  Słońce mocno grzało od samego rana, a niebo było bezchmurne. Piękna pogoda, dawno takiej nie widziałam. Dlatego miałam spotkać się z przyjacielem w parku. Kiedy byłam na miejscu, jego nie było. Zawsze się spóźniał, więc postanowiłam poczekać i usiąść na ławce. Po krótkim czasie, nuda zaczęła pożerać mnie od środka.  Przyglądałam się butom przechodzących obok mnie ludzi, oglądałam jak ptaki czerpią wodę z fontanny, jak dzieci bawią się w berka... Aż w końcu do moich uszu dotarła piękna melodia. Zauroczyłam się nią od razu. Niesamowity był zachwyt, który mnie wtedy ogarniał. Nigdy takiego uczucia nie doświadczyłam. Przyjemne dreszcze zaczęły rozlewać się po moim całym ciele. Te słowa, te dźwięki... Ta jedna, piękna całość. Musiałam zobaczyć skąd dobiega, nie było innej opcji. Postanowiłam więc pójść w stronę dobiegających dźwięków. Byłam coraz bliżej, aż w końcu... muzyka ucichła. Zrezygnowana wróciłam do ławki, gdzie był już mój przyjaciel.  Przez całe południe nie mogłam wybić sobie z głowy tamtej piosenki. Ta radość, którą można było wysłuchać z głosów śpiewających osób uniemożliwiała mi to. Strasznie chciałam znaleźć w tamtym miejscu i spróbować zaśpiewać, choć przez krótką chwilę. W popołudnie był straszny skwar, przez co szybko skończyła nam się woda. Poszliśmy do automatów, które znajdowały się przed studiem i... znowu usłyszałam tę wspaniałą melodię. Zostawiłam mojego przyjaciela samego i szybko weszłam do budynku. Widać było, że śpiewające tam osoby są bardzo szczęśliwe. Pomyślałam wtedy, że chcę być taka jak oni i czerpać radość w życiu z muzyki.   
- Przyjaźniliście się? Znasz te osoby do dzisiaj?
- Niestety nie utrzymywaliśmy ze sobą kontaktu, nawet nigdy nie zamieniłam z nimi słowa. Byli ostatnim rokiem, więc kiedy ja rozpoczęłam naukę ich już nie było.  
- Jesteś wdzięczna swojemu przyjacielowi, że się wtedy spóźnił?
- Tak. Gdyby wtedy przyszedł na czas, prawdopodobnie nie skupiłabym uwagi na tę piosenkę.
- Kim miałaś w planach zostać przed rozpoczęciem nauki w studio?
- Chciałam zostać architektem, albo projektantką mody. Z resztą... Do dzisiaj się tym interesuję i mam nadzieję, że w przyszłości uda mi zaprojektować własną kolekcję ubrań.
- Z czym miałaś największe problemy podczas nauki w studio?
- Och, do dzisiaj mam problemy z tańcem, jednak udało mi się to jakoś wyćwiczyć. Tak samo z graniem na gitarze, nie ciągnęło mnie do tego, a jednak musiałam się na niej nauczyć grać. Pamiętam jak przed zaliczeniami zarywałam nocki, żeby uczyć się choreografii tanecznej. Coś strasznego, nigdy więcej.
- Podobno często chodziłaś na imprezy. To prawda?
- Tak. Regularnie w soboty można było mnie spotkać z przyjaciółmi w klubie. Lubiłam się w taki sposób relaksować. Dzisiaj już tak bardzo mnie do tego nie ciągnie.
- Dlaczego postanowiłaś przenieść się na wegetarianizm?
- Kocham zwierzęta. Są one moimi przyjaciółmi, a swoich przyjaciół się nie je, tylko im się pomaga.
- Dziękujemy Ci za wywiad, Ana. Bardzo miło nam się go przeprowadzało.
- Dziękuję także, mnie również.

Claire Comello

-Claire, opowiedz nam jak dostałaś się do Studio On Beat?
- Do Studia zapisał mnie mój starszy brat. Adam nieraz podsłuchiwał, jak podśpiewuję, więc uznał, że jest to najlepsze miejsce, do rozwijania talentu. W moje urodziny podarował mi list, gdzie napisane było, że dyrekcja Studia On Beat chcę bym przyszła na przesłuchania. Na początku cieszyłam się jak małe dziecko. Było to niewyobrażalną szansą. W dniu przesłuchań..wydawało mi się, nie nadaję się tam. Mój kochany braciszek podtrzymał mnie na duchu i jestem tu. Zawdzięczam mu wszystko.
- Astma nie przeszkadza Ci w tańcu?
- Z powodu astmy, taniec jest najgorszą rzeczą w Studiu. Nauczyciele wiedzą, że nie mogę zbyt mocno się przemęczać. Na koncertach występuję rzadko, w szczególności, tam gdzie potrzebny jest ruch.
- Co najbliżsi myślą o Twojej sławie?
-Mój brat i młodsza siostra są bardzo zadowoleni. Tak samo moi najlepsi przyjaciele. Jedynym problemem był tata. Nie chciał, bym poszła w stronę muzyki, bo...za bardzo przypominało mu to mamę. Ale...zgodził się. I bardzo Go za to kocham. Wspiera mnie i jest na każdym koncercie. 
- Bardzo często przebywasz z dala od przyjaciół. Jak się z tym czujesz?
- Brakuje mi ich. Czasem chciałabym spakować ich do walizki i pojechać w trasę z nimi. Ale jak wiadomo, jest to nierealne.
- Bardzo dziękujemy za rozmowę, Claire.
- Ja również dziękuję. Cieszę się, że mogłam udzielić wywiadu

Lilly Gillan

- Lilly opowiesz nam może jak rozpoczęła się twoja przygoda z Studiem?
- Nie wiem czy tak bardzo to pana zainteresuje, ale spróbuję opowiedzieć... A więc zdarzyło się to pewnego słonecznego dnia...
Siedziałam przy stole, kończąc swoje poranne śniadanie, które składało się z miski czystego, białego mleka i garści czekoladowych płatków. Kolejna, a zarazem ostatnia łyżka powędrowała w stronę moich ust, aby tam rozpocząć skąplikowany proces trawienia. W domu panowała cisza... dopuki złociste włosy mojej siostry nie zajaśniały przed moją twarzą. Usiadła obok mnie, na krześle i wpatrywała się bez większego sensu w drzwi, jakby kogoś oczekiwała. Nie zwracałam na nią uwagi i udałam się do zlewu, aby tam odłożyć naczynia. Gdy wykonałam konieczną czynność wyszłam na korytarz i łapiąc w ręce gitarę, stojącą obok wieszaka na płaszcze, otworzyłam drzwi na zewnątrz. Zarzuciłam instrument w pokrowcu na plecy i wybrałam się do pobliskiego parku. 
Szłam powoli przez alejki, szukając wolnej ławki. Kochałam tam przesiadywać. To świeże powietrze, śpiew ptaków, szmer liści oraz szum fal zatoki, były muzyką dla moich uszu. Usiadłam na wolnej ławce i otworzyłam pokrowiec. Wyjęłam z niego gitarę i swój niebieski zeszyt. Otworzyłam go na jednej z piosenek i przeczytałam chwyty, które chciałam zagrać. Cicho szarpnęłam struny, a z pudła wydobył się charakterystyczny dźwięk. Bałam się śpiewać, bo sądzę, że nie potrafię, ale jednak to robię... 
- "Hoy todo cambio
Me animo a crecer
Y olvido los miedos
De un tiempo que fue
Yo quiero intentar
Yo quiero saber
Si lo que me espera
Es como lo soñééé ..."- zaśpiewałam i usłyszałam oklaski, które wydobyły się z dłoni grupki przyjaciół stojących obok mnie. Spojrzałam kątem oka w ich stronę, ale zobaczyłam tam tylko jednego chłopaka, który niebezpiecznie zbliżył się w moją stronę, po czym usiadł obok mnie.
- Cześć. Jestem Diego a ty? - zapytał a ja uśmiechnęłam się pod nosem, tak aby nie zobaczył mojej radości z tego, że ze mną rozmawia,
bo jest pierwszą od kilku dni osobą, ktòra się do mnie odzywa.
- Li...Lilly -wyjąkałam cicho i zawinęłam kosmyk włosów, który drażnił moją twarz za ucho.
- Kochasz muzykę prawda? -spytał a ja przytaknęłam poruszając głową. - Masz talent - wstał z ławki. - Chodź zaprowadzę Cię tam gdzie spełniają się marzenia. Chcesz?- dodał wyciągając rękę w moją stronę. Włożyłam gitarę do pokrowca i chwyciłam za jego dłoń. Nie szliśmy długo, bo po kilku minutach na naszych oczach pojawił się budynek, który dla mnie był wielką zagadką, a dla niego zwykła szkoła. Podeszliśmy bliżej. Usłyszałam muzykę, piękną melodię. Przed budynkiem panowała świetna zabawa, która wydawało się że trwa tu od zawsze. 
- Oto -Studio On Beat! Szkoła muzyczna dla szczególnie uzdolnionych - powiedział. Już wtedy wiedziałam, że to będzie moje miejsce. Mój drugi dom, gdzie wszystkie troski uciekną a życie zacznie się od nowa, tam mam rozpocząć spełnianie swych marzeń.
- Cudowna historia. Jak czujesz się stając na scenie?
- Myślę, że tych uczuć nie da się opisać. Każdy z występów tworzy inne emocje i to ogranicza możliwość opisania ich wszystkich, lecz postaram się wymienić te najważniejsze.
-Lilly! Twoja kolej!- słyszę głos nauczyciela, po czym wolnym krokiem zbliżam się do sceny. Zatrzymuję się tuż przed samym wejściem, gdzie otrzymuję mikrofon. Całe ciało drży. Biorę mikrofon, który jakimś cudem nie wypada z mojej ręki. Przełykam ślinę i ostatni raz patrzę za siebie. Zamykam oczy i biorę głęboki oddech. Powieki otwierają się a ja jestem pełna wielkiej energi, która wypływa ze mnie rozlewając się po całym ciele. Wolnym krokiem zbliżam się ku głównego punktu sceny. Staję na środku. Słyszę moje imię, oklaski i w końcu rozlega się muzyka. Uśmiecham się w duszy i chowam głowę w włosy, gdzie znów nabieram powietrza i zaczynam śpiewać. Pierwsze chwile są najgorsze, bo nigdy nie wiesz co stanie się dalej, czy spodobasz się widzom. Musisz pokazać na co cię stać dlatego powoli się rozkręcasz aż dojdziesz do punktu
kulminacyjnego, który kończy piosenkę. Czuję się spełniona, odważna, bohaterska. Przezwyciężam swój strach każdego razu gdy reflektor rzuci na mnie swoje jasne światło.
- Czy chciałabyś przekazać coś swoim fanom?
- Tak.
Chciałabym powiedzieć, że marzenia się spełniają, jeśli w nie uwierzysz. Bądź sobą i nie poddawaj się. Dąż do celu, choćby była to na prawdę kręta droga. Uwierz w siebie. Tak jak ja. Ja też w ciebie wierzę.

Bella Bryan

-Bella, opowiedz nam jak dostałaś się do Studia On Beat?
-Ta historia jest bardzo dziwna. Mimo iż jestem dosyć spokojną osobą czasami lubię się zabawić. Razem z Em, moją najlepszą przyjaciółką poszłyśmy się zabawić do clubu. Ona bawiła się w najlepsze, a ja nie czułam się dobrze więc wyszłam. Przechadzałam się alejkami parku  i z oddali usłyszałam muzykę. Szłam tym tropem i dotarłam do kolorowego budynku pełnego muzyki. Od razu wiedziałam, że nie wyjdę z tamtąd szybko. Podbiegł do mnie jakiś chłopak i zaczął krzyczeć
-AAA, Inwazja kosmitów, tu są duchy- i pobiegł w stronę drzwi krzycząc. Ja poszłam do głównej sali i zauważyłam gitarę. Podeszłam do niej i zagrałam swoją nową piosenkę Never Lose Hope. Usłyszałam brawa. Stało tam wielu uczniów i jakiś mężczyzna. Powiedział, że zostaje przyjęta do studia bez egzaminów. Byłam w niebo wzięta. Od tamtej pory nie wychodzę ze Studia godzinami.
-Jak zareagowali twoi bliscy na twoją naukę w studiu?
-Całym oparciem dla mnie była moja siostra. To jej zawdzięczam kim jestem i co teraz robię. Moja przyjaciółka Emma również mnie wspierała. O rodzicach nie chce rozmawiać.....
-Dziękujemy ci serdecznie za wywiad Bella
-Nie ma sprawy, ja również dziękuje i pozdrawiam swoich fanów.



Rosie Johnson

- Rosie, opowiedz nam jak dostałaś się do Studia On Beat ?
- Zapisanie się tam było po prostu spontaniczne. Od dziecka kochałam śpiewać i tańczyć. Gdy raz przechodziłam koło tego miejsca usłyszałam muzykę. Bardzo mnie to zaintrygowało i postanowiłam zajrzeć do środka by dowiedzieć się co tam jest ? Gdy tam weszłam wiedziałam, że prędko już stamtąd nie wyjdę. Studio stało się moim drugim domem.
- Jak przeszłaś ,,przesłuchanie'' by móc tam uczęszczać ? 
- Bardzo się stresowałam. Bałam się, że przy śpiewaniu zacznę np. fałszować lub z nerwów zapomnę tekstu piosenki, albo co najgorsze nie będę mogła wydobyć z siebie głosu. Chciałam nawet zrezygnować, ale w końcu przełamałam się. Przesłuchanie przeszło lepiej niż myślałam. Nauczyciele okazali się bardzo mili.
- Co najbardziej podobało Ci się w Studiu ?
- Wszystko, bez wyjątku. Nauczyciele świetnie nauczali i byli mili, uczniowie też byli fantastyczni. Zawarłam wiele przyjaźni. W końcu łączyła nas jedna i ta sama pasja. <śmieje się>
- Szybko za klimatyzowałaś się w Studiu ? 
- Tak i pomogli mi w tym przyjaciele, których tam poznałam. Dookoła otaczała mnie muzyka i ona dodawała mi skrzydeł. Na początku byłam nie śmiała, ale to szybko minęło. Mogę śmiało powiedzieć, że otworzyłam się dzięki muzyce i przyjaciołom.
- Jak czułaś się przed swoim pierwszym w życiu występem przed publicznością ?
- Stres sprawiał, że czułam się jak sparaliżowana. Strasznie się bałam, jeszcze bardziej niż na przesłuchaniu do Studia. W końcu jakoś sobie uświadamiałam, że to co robię, kocham nad życie i właśnie to wychodzi mi najlepiej. Dzięki wsparciu innym na pewno też nie wyszłabym i nie zaśpiewałabym.
- Jaką radę dałabyś wschodzącym gwiazdom ?
- Żeby dążyli do realizacji swoich marzeń i nie patrzyli na to co mówią inni. Czasem wystarczy się tylko odważyć, by przeżyć coś wspaniałego ...
- Czy poleciłabyś innym zapisanie się do Studia On Beat ?
- Tak. To naprawdę magiczne miejsce w którym spełniają się marzenia, ale tym marzeniom trzeba też pomóc bo same się na pewno nie spełnią.

Ashley McClary

- Ashley, opowiedz nam, jak dostałaś się do Studio OnBeat?
- Pewnie wiele osób pomyśli, że to musi być jakaś intrygująca, ciekawa historia... Ale wcale taką nie jest. Na przyjście na casting namówiła mnie moja młodsza siostra, Mary-Kate. Nie sądziłam, że się dostanę, bo w końcu, dlaczego akurat ja? Czułam taki stres, kiedy zobaczyłam tych wszystkich chętnych.. Każdy z nich przyszedł tu z jednym celem: "Dostanę się". Ale wielu odpadło.. A ja zostałam.
- A twój chłopak?
- Nie miał za dużo do gadania, wtedy jeszcze go nie znałam. A kiedy już byliśmy razem.. cóż *śmiech* Ukrywałam przed nim, że chodzę do tej szkoły. Zupełnie nie wiedział, co zrobic, kiedy wychodziłam rankami i wracałam późnym popołudniem. Okazało się, że jego siostrzenica tam uczęszcza. Kiedy zobaczyła mnie u niego w domu, od razu rozpoznała. 
- A może opowiesz coś o swoim dzieciństwie?
- Więc... Nie było lekko. Najpierw wychowywali mnie rodzice. Doskonale pamiętam moment, kiedy osiem lat temu tata prowadził mnie za rękę do szpitala. Towarzyszył mi strach, bo nie wiedziałam, co się dzieje. Byłam wtedy małą dziewczynką, czego się można było spodziewac... Ale niezmiernie się cieszyłam, kiedy zobaczyłam mamę. Właśnie wtedy na świat przyszła moja siostra. Rodzice mieli wypadek rok po urodzeniu się Mary-Kare. Jako 9-latka ciężko to znosiłam. Zamieszkałam wtedy z babcią Susan.
- A czy trasa zmieniła jakąś częśc twojego życia?
- Z pewnością utrudniła mi kontakty z najbliższymi. Miałam coraz mniej czasu dla rodziny, przyjaciół, chłopaka... Ale pozwoliła mi realizowac marzenia i z każdym krokiem podążac do przodu.
- Swoją drogą, zaciekawiło mnie, jak osiagnęłaś ten suckes? Jaką masz metodę, żeby ludzie rozpoznawali cię na ulicy i wprost błagali o autograf? W dodatku, podobno za czasów nauki w Studio byłaś nieco nieśmiała...
- Jeśli mogę cokolwiek o tym powiedziec, to stwierdzam, że nie. Nie mam żadnego sprawdzonego sposobu. Jedyne, co chcę przekazac, to bądź sobą. Przynajmniej mnie to pomogło. A jeśli chodzi o moją nieśmiałośc.. "Nieco"  to mało powiedziane. Czułam się jak mysz pod miotłą, bałam się, że kiedy pisnę, to ktoś podłoży mi trutkę na szczury. Byłam strasznie zakompleksiona, chociaż nie miałam powodów. I, prawdę mówiąc, chyba coś tam nadal we mnie siedzi.
- Może podasz fanom przepis na pewnośc siebie? Z pewnością jest na świecie dużo osób, które nie radzą sobie z codziennością.
- Skoro już mam coś powiedziec na ten temat, moja jedyna rada to zapewnienie, żeby się tym wszystkim nie martwic. Na każdego przyjdzie kiedyś pora i nie warto zawracac sobie tym głowy. Najważniejsze w tym wszystkim jest, by stawiac sobie cele, do kórych będziemy dążyc. I odzywac się, nawet, jeśli czujesz tego konsekwencje. Trzeba walczyc o swoje.
- Chyba każdy, kto kiedykolwiek miał do czynienia ze Studio OnBeat uważa, że jesteś bardzo zabawną, nieśmiałą i uroczą dziewczyną... Co ty o tym sądzisz?
- A ja powiem, że sądzę: to zależy. Kiedy ktoś mnie naprawdę wkurzy, lepiej, żeby mnie nie widzieli. Wtedy stracę tę swoją ugodową opinię *śmiech*. 
- Może chciałabyś się podzielic z nami jakąś informacją, której nie znajdziemy nigdzie indziej?
- Poinformuję, że jestem bardzo różnorodna. Jeszcze wczoraj śmigałam w skateparku, dzisiaj tylko czytałam. Ogółem lubię eskeprymenty, próbowanie nowych rzeczy nie jest mi obce. Jeśli chodzi o muzykę... Myślę, że każdy musi znaleźc jakąś pasję, która pomagała by się odciąc od rzeczywistości. Dla mnie to ona nią jest
- Opowiedz o swoim stosunku do fanów: co sądzisz o tych całych zdjęciach, autografach i o podpisywaniu płyt?
- Bardzo to doceniam. Wszystko, co oni dla mnie robią... Zakładanie fanclubów, stron internetowych I fanpage'ów... Boże, nie spodziewałam się, że kiedyś mnie to spotka. A jeśli chodzi o moją relację z fanami... Staram się, żeby była jak najlepsza. Lubię się z nimi spotykac, zwyczajnie porozmawiac, popstrykac parę fotek. I każdy drobny gest z ich strony mnie cieszy. 
- To już chyba wszystko, dziękujemy za wywiad, Ashley. Mówiła dla was Shena Parks. 

Natalia Swift

- Opowiedz nam, jak to się stało, że dostałaś się do studia.
- W sumie o tej szkole dowiedziałam się dzięki mojemu byłemu przyjacielowi. Długo zastanawiałam się nad podjęciem odpowiedniej decyzji i doszłam do wniosku, że wezmę udział w przesłuchaniu. Myślałam wtedy tak: ,,Przecież nic mi nie szkodzi, nie przejdę, to nie przejdę.” Miałam wątpliwości co do mojego „talentu”, ale gdy okazało się, że zdałam, skakałam po całym domu, prawie popłakałam się ze szczęścia.
- Jak długo uczęszczasz do studia?
- Ok. 5 miesięcy. To niewiele, zdaję sobie z tego sprawę, ale mimo to mam nadzieje, że poznam tu prawdziwych przyjaciół.
- Gdybyś mogła cofnąć się w czasie, poszłabyś na casting?
- Oczywiście, że tak. Nie żałuję tego wyboru.
- Kto lub co jest twoją inspiracją?
- Inspiruje mnie zespół Cimorelli. Uwielbiam te dziewczyny, mają w sobie wiele pozytywnej energii. 
- Opowiedz coś o sobie.
- Mam siedemnaście lat, uwielbiam śpiewać i tańczyć. Uczę się języka hiszpańskiego, mam słabość do niebieskiego koloru. Kocham zwierzęta, od zawsze pragnęłam mieć psa, możliwe, że kiedyś się tak stanie. Jestem osobą nieufną, mam tylko dwie przyjaciółki – Julię i Claire oraz chłopaka Francesco. Mam uczulenie na kurz i fioła na punkcie coli. 
- Na koniec – dziękujemy za udzielenie wywiadu!
- Ja także dziękuje. 

Cassandra Mavel


- Cassandro, powiedz mi, proszę, jak dostałaś się do Studia On Beat?
- Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Do Buenos Aires przeprowadziłam się w połowie sierpnia, a przesłuchania do Studia były już tydzień później. Pierwsza dowiedziała się o nich Carla - moja przyjaciółka. Bardzo jej na tym zależało i cały czas o tym opowiadała. Potem wpadła na pomysł, żebym i ja spróbowała. Byłam zaskoczona jej propozycją i początkowo od razu odmówiłam. Jednak gdy wróciłam do domu, zaczęłam się nad tym zastanawiać. Pomyślałam sobie: „A co mam do stracenia? Może być fajnie” i teraz jestem tutaj. 
- Czy z Twojej paczki przyjaciół tylko Ty i Carla poszłyście na egzamin?
- Nie było nas zbyt wielu. Została jeszcze Marisa i Logan. Chciałyśmy z Carlą, by i oni poszli z nami do Studia. Ku naszemu zdziwieniu, Marisa stanowczo odmówiła. Nie chciała nam powiedzieć dlaczego, ale później wyznała, że lubi śpiewać, ale nie jest to coś, co chciałaby robić w swoim życiu, czym chciałaby się zajmować na stałe. Całkiem inaczej było z Loganem! On od razu się zgodził i zapałał do tego pomysłu jeszcze większym entuzjazmem niż ja i Carla.
- Jak każdy miałaś mocne i słabe strony. Jak udało mi się dowiedzieć, nie byłaś zbyt dobra z tańca. Jak więc sobie poradziłaś?
- To było straszne! Bardzo się bałam, że przez moje zdolności taneczne nie dostanę się do Studia, a bardzo mi zależało. Logan i Carla czuwali nade mną i pomagali przez cały tydzień. Gdy wywołali moje imię, trzęsąc się ze strachu, weszłam na salę. Jeden z nauczycieli powiedział mi, że mają zbyt wiele osób do przesłuchania i będziemy tańczyć w grupach. Poprosili na salę jeszcze kilka osób i kazali się ustawić. Wszyscy mieliśmy przygotować układ do tej samej piosenki, więc nie trzeba było się martwić, że ktoś musiałby improwizować. Ja - jako ta gorsza w tańcu - ustawiłam się z tyłu, żeby nie było mnie za dobrze widać. Popełniłam kilka błędów, ale o dziwo nie poszło mi tak źle, jak myślałam. Przyznaję - do świetnych tancerzy, to ja nie należałam. Z sali wyszłam jednak zadowolona. 
- A co z pozostałymi egzaminami?
- Śpiew? Gra na instrumencie? To były dla mnie banalne egzaminy! Śpiewam od dziecka i szkoliłam się nawet przez jakiś czas w tym kierunku, więc byłam przygotowana. Odkąd pamiętam uczyłam się też grać na różnych instrumentach. Chciałam zaskoczyć nauczycieli w czasie egzaminu, więc zagrałam i zaśpiewałam własny utwór. Napisałam go sama i zrobił on duże wrażenie na egzaminatorach. Gdy skończyłam , pogratulowali mi brawami i już wiedziałam, że jest dobrze. 
- A co było potem? Gdy już dostałaś się do Studia?
- Razem ze mną dostała się Carla i Logan, więc mogłam liczyć na ich wsparcie. W Studiu jednak od razu poczułam się jak w domu i wiedziałam, że dobrze zrobiłam, idąc za egzaminy . Wiedziałam już, że to jest TO miejsce. Miejsce, którego czasem szuka się przez całe życie. Każda lekcja była dla mnie przyjemnością. Uwaga! Nawet lekcje tańca z Gregorio, który szybko zauważył, że mam naprawdę spore problemy z tańcem. Był bardzo surowy, ale to jemu zawdzięczam moje dzisiejsze umiejętności. Dziękuję mu i gorąco go pozdrawiam!
- Poznałaś w Studiu nowych znajomych?
- Oczywiście! Przyjaciele mi się nie zmienili, ale poznałam mnóstwo nowych osób. Bardzo utalentowanych osób. Często z nimi śpiewałam, tańczyłam, komponowałam piosenki. Wszyscy często spędzaliśmy razem czas i zawsze wspaniale się bawiliśmy. 
- Czy nauka w Studiu zmieniła coś w Twoim życiu?
- Coś? To mało powiedziane! Zmieniła naprawdę bardzo wiele! Dzięki trasie koncertowej staliśmy się rozpoznawalni i nieraz gdy szliśmy ulicą, dopadali nas fani, którym chętnie dawaliśmy autografy i z którymi robiliśmy sobie mnóstwo zdjęć. Jednak Studio zmieniło mnie też wewnętrznie. Choć już gdy się do niego zapisywałam, mój stan psychiczny był naprawdę dobry mimo mojej przeszłości, to po dołączeniu do niego poczułam się jeszcze lepiej i utwierdziłam się w swoich umiejętnościach.
- Czy chodziłaś na jakieś zajęcia poza Studiem? 
- Mamie bardzo zależało na moim wykształceniu. W związku z tym w każdą sobotę miałam 3 godziny zajęć szkolnych. Na początku mi się to nie podobało, ale potem zrozumiałam, że moja matka ma rację i muszę uczyć się też tradycyjnych przedmiotów. 
- Dobrze. Jeszcze jedno pytanie. Gdzie widzisz się za 5 lat? 
- Na scenie. Nie jest dla mnie ważne jakiej. Mogę występować jako tancerka, aktorka, piosenkarka… Mogę grać w orkiestrze! Chcę po prostu dzielić się tym, co umiem z innymi i sprawiać im tym radość, wywoływać uśmiech na ich twarzach. Jestem otwarta na to, co niesie przyszłość. Póki co myślę jednak o tym, co jest teraz. Staram się nie wybiegać za bardzo w przyszłość. Chcę cieszyć się chwilą i chwytać dzień. Bardzo doceniam to, co już mam.
- Świetnie, Cassie. Nie mam więcej pytań, choć mogłabym tu z Tobą siedzieć jeszcze godzinami i słuchać tych cudownych historii. Dziękuję za wywiad. Niezmiernie miło było Cię poznać. 
- Dziękuję i wzajemnie. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
- Też mam taką nadzieję. Do widzenia!
- Do zobaczenia!

***

Mam ten zaszczyt pisać notkę pod prologiem (może dlatego, że to ja założyłam bloga? xd).
No i nie wiem co napisać..
Prolog jest tak jakby w formie wywiadu, jeśli ktoś nie zrozumiał xd
Prolog powinien pojawić się daaawno temu :/
Przez ten czas dużo się działo. Było odchodzenie, powroty i tak ciągle. W naszej ekipie zostało 10 osób. Myślę, że przez chociaż jakiś czas tak zostanie ;)
Co do następnego naboru (wiele osób pytało) to nie wiem kiedy od dokładnie będzie, na razie nie mamy tego zaplanowane, ale jeśli będzie damy znać :D
Każda część prologu była pisana przez "postać". Uporządkowałam je w takiej kolejności jak są osoby w uczniach :D
To na tyle. Miłego czytania ;)

Kelsey

3 komentarze:

  1. Hey! ♥
    Nareszcie się doczekałam *-*
    Bardzo podoba mi się pomysł wywiadu jako rozpoczęcie nowej historii.
    Najciekawiej opowiadała o sobie Julie Collins, Ashley McClary oraz Cassandra Mavel.
    Jestem zachwycona i zaskoczona. Nie sądziłam, że spodoba mi się opowiadanie wymyślone przez inne wspaniałe "pisarki" do tego wszystko odbywa się w naszym ukochanym Studio! :)
    To wszystko, co mam do powiedzenia.
    Obiecuję, że będę regularnie komentować! :*
    Czekam na kolejny nabór i rozdział pierwszy.

    Życzę weny wszystkim dziewczynom!
    ~ Aleks ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Ashley McClary, Julie Collins, Ana Morris i Bellę Bryan!

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy